Historia ośrodka

Realizatorem pomysłu utworzenia stacjonarnego ośrodka MONARu leczącego uzależnienia u dzieci i młodzieży w województwie świętokrzyskim był Marek Sochacki zainspirowany przez szefową Stowarzyszenia MONAR Jolantę Łazugę-Koczurowską. Podjął się znalezienia odpowiedniego miejsca i napotykał wiele trudności – nikt nie palił się do udostępnienia na swoim terenie lokalizacji dla ośrodka dla osób uzależnionych. Dopiero spotkanie w 2005 roku z panem Edmundem Wojną, ówczesnym burmistrzem Stąporkowa przyniosło zmianę. Zaproponował wykorzystanie okazałego (kubatura 3 tys. m3) budynku byłej szkoły podstawowej w Lutej koło Stąporkowa. Tak zaczął się realizować pomysł utworzenia ośrodka, w którym leczono by młodych ludzi uzależnionych od narkotyków. Od strony merytorycznej przedsięwzięciem zajął się Mariusz Kajda, terapeuta z wieloletnim doświadczeniem pracy w ośrodkach, profilaktyce i rozwiązywaniu problemów uzależnień.

Chęci było wiele ale brak środków na podstawowe remonty spowodował, że dopiero w 2008 roku oficjalnie ośrodek został otworzony. Do tego momentu cała kadra terapeutyczna i osoby wspierające pracę pacjentów pracowały bez wynagrodzenia.

Początki były trudne i nie udałoby się nam przez nie przebrnąć bez hojności życzliwych osób:
Andrzeja Jezierskiego (PP-H Jezierski) – wymiana wszystkich okien w budynku,

Wiesława Zycha (PPUH POLPAST) – orynnowienie budynku, 
Stanisława Rupniewskiego (PPUH SUPON) – ochrona p.poż. budynku, 
Elżbiety Kozyry (Dom Dziecka nr 3 w Kielcach) – wyposażenie ośrodka,

Alojzego Sobury ( Stowarzyszenie „Integracja”) – wyposażenie ośrodka.

Potem dzięki pomocy pana Burmistrza Edmunda Wojny i Marka Durlika, który nadzorował prace, udało się wyremontować  łazienkę i wymienić instalacje na piętrze.

W końcu kwietnia 2006 roku władze Stowarzyszenia podjęły decyzję, aby pierwsi pacjenci pojawili się w ośrodku. Celem było stopniowe zawiązywanie społeczności i jednoczesne kontynuowanie dalszych remontów ośrodka. O tych czasach krążą już legendy. Nie było ciepłej wody, więc kąpano się w wannie usytuowanej na zewnątrz ośrodka, pod którą rozpalano ogień. Teraz pacjenci z tamtego czasu wspominają to jako największą frajdę. Byliśmy filią ośrodka w Łodzi. Prace posuwały się szybko, przybywało pacjentów i pomocników, którzy przyjeżdżali, aby remontować ośrodek (grupa pacjentów z zaprzyjaźnionego Ośrodka San Damiano w Chęcinach, ośrodka w Łodzi, studentów z AŚ w Kielcach).

Gdy przyszła zima 2006 roku nadal nie było CO, gdyż mimo starań nie udało się znaleźć wykonawcy remontu instalacji. Zakupiliśmy dwa piecyki, przy których grzaliśmy się i próbowaliśmy przetrwać ostre mrozy. Remont instalacji CO udało się przeprowadzić w grudniu a od tego czasu w ośrodku mówiło się, że kto przetrwał tę zimę w ośrodku, tego nic nie jest w stanie załamać.

Życie społeczności koncentrowało się wokół postępujących prac. Wiosną 2007 prawie całe drugie piętro zostało wyremontowane – satysfakcja była ogromna.

14 lipca 2007 to data wielkiego święta – pierwszy pacjent, Marek, ukończył terapię i został neofitą. Pięć dni później świętowaliśmy zakończenie terapii Kuby.

Niestety było jeszcze daleko do tego, aby oficjalnie zarejestrować ośrodek – musieliśmy sprostać wymaganiom nadzoru budowlanego, strażaków, sanepidu. Nie było to łatwe, ale efektem było odebranie budynku ośrodka po pięciu latach pracy wielu osób w czerwcu 2008 roku. Ukształtowała się ówczesna kadra. Od początku z pacjentami pracowali: lider i kierownik ośrodka Mariusz Kajda z terapeutami: Markiem Sochackim, Magdą Szpojankowską, Grzegorzem Ofiarą i Mileną Laskowską. Wspomagali kadrę merytoryczną Paweł Celiński – „człowiek do wszystkiego” i Darek Jordanek – „złota rączka”.

Zaangażowanie i determinacja wielu osób zaowocowała powstaniem miejsca, w którym niejeden młody człowiek będzie mógł wyprostować własną drogę życiową.